To już kolejny wpis o odżywianiu dzieci w ostatnim czasie, ale ten temat jest dla mnie tak ważny, że muszę napisać to co myślę. A myślę o tym dużo, często i niestety mało pozytywnie. To co obserwuję na co dzień coraz bardziej mnie martwi.
Już Hipokrates 2,5 tys. lat temu mówił, że osoby szczupłe żyją dłużej niż otyłe. Przez te wszystkie lata ludzkość nauczyła się bardzo wiele, potrafimy wyprodukować samochód, komputer, polecieć na księżyc, a nie potrafimy poradzić sobie z otyłością społeczeństwa i chorobami, które z niej wynikają. Przerażające jest także to, iż głównie mówi się o dietach odchudzających i leczeniu skutków nadwagi, a bardzo mało o zapobieganiu temu problemowi. A to właśnie zapobieganie jest najważniejsze, a pozytywne nawyki żywieniowe powinno kształtować się od najmłodszych lat życia.
Odwołam się jeszcze raz do raportu Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego “Sytuacja Zdrowotna Ludności Polski i Jej Uwarunkowania“. Kilka statystyk poniżej. Aktualizacja 2017 – niestety link do raportu już nie działa, plik został usunięty ze strony Instytutu.
.
Otyłość i nadwaga wśród dzieci i młodzieży
Poziom nadwagi i otyłości przekracza 20%, czyli co piąte dziecko ma nadwagę i z roku na rok jest coraz gorzej. Wskaźniki z 2010 roku są znacząco wyższe niż te z roku 2006. Wśród chłopców w wieku 11-12 lat udział dzieci z nadwagą lub otyłością przekroczył już 25%.
.
Spożycie warzyw i owoców
.
Dietetycy zalecają codziennie 5 porcji warzyw i owoców, a dane pokazują, że mniej niż połowa dzieci je codziennie przynajmniej jeden owoc. Z warzywami jest jeszcze gorzej, codziennie warzywa je mniej niż co trzecie dziecko. Na ulicy częściej zobaczysz dzieci jedzące lody, batoniki lub chipsy niż warzywa i owoce. Skąd się biorą takie nawyki wśród dzieci? Dlaczego dorośli, których zadaniem jest chronić swoje dzieci dopuszczają do takich sytuacji?
W mediach coraz więcej można usłyszeć i przeczytać o narastającym problemie otyłości w zachodnich społeczeństwach. Jak podaje WHO (w opracowaniu dotyczącym nadwagi) spożycie cukru wzrosło w XX wieku 10 krotnie, z 5kg rocznie na osobę do 50kg.
Nadwaga jest w rejonie europejskim najczęściej występującym problemem zdrowotnym wieku dziecięcego.
Ciągle jednak powszechnie uważa się, że najlepszym prezentem dla dziecka jest czekolada.
Przecież jedna czekolada nie zaszkodzi – takie słowa często słyszę od osób przynoszących słodycze. Dzieci dostają łakocie od cioć, babć, wujków, dziadków. Są nimi karmione w przedszkolach i na wycieczkach, a często także przez zupełnie nieznajome osoby w sklepach lub na stacjach benzynowych.
!To nigdy nie jest jedna czekolada!
Nigdy nie jesteś jedyną/jedynym babcią/ciocią/wujkiem/czy znajomym rodziców. Całe tłumaczenie i próby zdrowego odżywiania dzieci są niszczone przez takie zachowanie. Pozwólmy rodzicom decydować o tym co jest najlepsze dla ich dzieci, zapytajmy zanim przyniesiemy dziecku czekoladę.
Przyjęło się, że wypada przynieść czekoladę dla dziecka, a dlaczego nie banana lub kilka pomarańczy? Dziecko cieszy się z każdego drobiazgu jaki dostaje.
Chcesz zjeść czekoladę/batonika/pączka? To idź, kup i zjedz ale nie przynoś tego dziecku. Dzieci nie potrafią obiektywnie ocenić co jest dla nich dobre, uczą się naśladując dorosłych. Jeżeli od najmłodszych lat nauczymy je, że nagrodą są słodycze to do końca życia trwają w tym uzależnieniu, a w trudnych chwilach szukają pocieszenia w lodach i czekoladzie.
Dzieciom, które nie jedzą na co dzień słodyczy nie jest przykro, że ich nie dostają. One po prostu nie są przyzwyczajone, do codziennego jedzenia czegoś słodkiego i nie czekają na to. Ale jeżeli nauczymy je, że każde odwiedziny, każdy spacer, każda wizyta u babci to okazja do zjedzenia czegoś słodkiego będą na to czekać i o to prosić. A potem dziwimy się, że wskaźniki nadwagi szybują w górę.
Dając dziecku coś słodkiego i widząc uśmiech na małej buźce, wydaje nam się że zrobiliśmy coś dobrego i sami też czujemy się lepiej. Ale niestety nie zastanawiamy się nad tym, że ta chwila przyjemności może mieć smutne konsekwencje przez długi czas. Otyłe dzieci są w szkole wyśmiewane i pokazywane palcami, często mają niskie poczucie własnej wartości, a z nadmiarowymi kilogramami muszą walczyć przez całe życie. U dzieci otyłych wzrasta prawdopodobieństwo wystąpienia cukrzycy typu 2 i nadciśnienia tętniczego.
Nie jestem psychologiem i może się mylę ale nie wierzę, że mamy w genach zapisaną miłość do słodyczy. Swoje przemyślenia opieram głównie na obserwacji trzyletniego dziecka, które codziennie mam w domu i gdy widzę jak cieszy się z kawałka papryki, mango lub arbuza to wiem, że można inaczej. Że można wyrazić swoją miłość i troskę w inny sposób niż dając czekoladę. A jakie jest Twoje zdanie?
.
Aktualizacja 2017: Teraz nasza Hania ma już prawie 7 lat. W tym wieku nie da się już kontrolować wszystkiego, co dziecko je. Hania ma swoje słodycze, które trzymamy w szafce w kuchni. Nie muszę ich wydzielać, ani chować. Córka wie ile może zjeść i nie zjada wszystkiego od razu. Więcej o tym jak wykształcić w dzieciach zdrowe podejście do słodyczy, mówiłam na webinarze “Jak ograniczyć cukier w jadłospisie dziecka?“.
.
Jeśli podobał Ci się ten tekst podziel się nim używając przycisków poniżej. Dziękujemy 🙂
4 Comments
W 100% zgadzam się z powyższym. Czytałam też gdzieś, że słodycze w organizmie wpływają negatywnie na działanie układu odpornościowego. Nie mówię tu nawet o zepsutych zębach, które też obciążają układ odpornościowy, ale o zdolnościach układu do szybkie produkcji przeciwciał. Dlatego dzieciakom daję słodycze jak najrzadziej, kiedy już naprawdę nie ma innego wyjścia:)
Też tak uważam, moje dzieci jedzą słodycze z cukrem baardzo rzadko. Za to często jedzą owoce, i słodycze z ksylitolem, lub syropem z agawy.
Tez ostatnio o tym myslalam.Czemu ludzie nie przynosza owocow?Mam nadzieje ze moja Marysia bedzie w przyszlosci tak rozsadna i zdrowo odzywiajaca sie kobieta jak jej imienniczka…ja staram sie odwlec smak slodyczy jak najdluzej,przeraza mnie przedszkole i te slodkie buleczki :/
No niestety w przedszkolu wyżywienie jest dość słabe (przynajmniej u nas). Podczas gdy ze sklepików szkolnych wycofano słodkie bułki, w przedszkolu normalnie były na podwieczorek. A jak nie słodkie bułki, to chałka z masłem…