Jak dobrze wiecie jestem zakochana w zielonych liściach i dodaję je do prawie każdej potrawy 🙂 Latem mam na balkonie natkę pietruszki i szczypiorek, a u mamy na działce jarmuż, sałatę i rukolę. Zimą dostęp do zielonych liści jest ograniczony, polegam głównie na rukoli i kapuście pekińskiej ze sklepów, mrożonym jarmużu i szpinaku oraz przygotowuję w domu kiełki.
Kiedy Ania z bloga ciszewska.edu.pl napisała do mnie, że hoduje na parapecie natkę pietruszki z końcówek korzeni, od razu poprosiłam ją o napisanie więcej na ten temat i tak powstał ten tekst 🙂
Zanim oddam głos Ani, chcę jeszcze przypomnieć, że zielone liście to bardzo ważny element w zdrowym odżywianiu całej rodziny i mogą zdziałać cuda przy wzmacnianiu odporności dzieci. Jeśli Twoje dziecko dużo choruje, zamiast szukać rozwiązania w lekach i suplementach, zacznij zmieniać dietę dziecka. Sama przeszłam już tę drogę i mogę pokazać Ci jak to zrobić. Zielone liście to tylko jeden z elementów wspierających odporność, jeśli interesuje Cię ten temat, przeczytaj “Jak pomóc dziecku przestać chorować?“
.
Zielony parapet
Nasze mamy i babcie miały ciężkie zadanie. Jak sprawić w zimę, żeby jedzenie było zdrowe i smaczne? W warzywniakach i sklepach było dostępne niewiele świeżych warzyw, ale za to spiżarnie w domach były pełne, kiszonek, kompotów, marchwi czy ziemniaków.
Pamiętam smak jajecznicy, którą jedliśmy w niedzielę. Jaja od babci były pyszne (bo kury chodziły sobie samopas). Jajecznicę mama uzupełniała pokrojonym drobno szczypiorkiem, wyhodowanym domowym sposobem – na parapecie w kuchni. Do tego wspomnienia wróciłam poprzedniej zimy, gdy w pobliskim warzywniaku szczypior i pietruszka wyglądały na średnio świeże – postanowiłam wzbogacić okno kuchenne o zielone przyprawy i dodatki.
Doniczki z ziołami kupuję w hipermarkecie, potem przesadzam je (dokładając świeżej ziemi), systematycznie podlewam i stoją na parapecie długie tygodnie, gotowe do użycia.
A szczypiorek? Wystarczy wybrać kilka główek cebuli (klasyczna żółta, czerwona, podłużna – co kto lubi), umieścić je w misce albo małej doniczce i dbać o to, żeby korzonki cebuli były zamoczone w świeżej wodzie. Czasami malutkie, zielone szczypiorki wystają z cebulki, warto w warzywniaku przejrzeć całą skrzynkę i kupić właśnie takie.
Pietruszkę też trzeba dobrze wybrać – przydałoby się, żeby jej górna część wskazywała na chęć puszczenia natki (powinna się tam zaczynać zielenić), albo można wybrać taką, która nie została mocno od góry przycięta. Następny krok to odcięcie korzenia, zostawiając od strony natki jakieś 2-3 cm białej części i położenie takiego plastra do talerzyka z odrobiną wody (powinien być zamoczony na około 0,5 cm). Wymieniamy co 2 dni wodę. Po 3-5 dniach pietruszka jest już na tyle duża, żeby można było uszczknąć codziennie po kilka łodyżek i zużyć do potraw. Ja przy okazji gotowania zupy, uzupełniam moją hodowlę. Najlepiej oczywiście cebulę i pietruchę wybrać w miejscu, gdzie sprzedają ekologiczną żywność.
Plusy mojego zielonego parapetu?
– mam zioła na oku i pod ręką, więc nawet kanapki dostają zielone przybranie – co cieszy oko dzieciaków i chętniej jedzą,
– nie wyrzucam prawie całych pęczków – bo najczęściej zdarzało się, że używałam pietruszki czy szczypiorku raz, a potem zapominałam o nich i wyławiałam po kilku tygodniach z dna szuflady lodówki prosto do kosza,
– zioła z parapetu są zdrowsze niż takie wyciągane z pojemników, zamrożone (co niektórzy praktykują, gdy mają nadmiar danej przyprawy).
No i mam wesoło i zielono w kuchni 🙂
.
O autorce
Anna Ciszewska – filolog z zacięciem pedagogicznym, marketingowiec z misją, a przede wszystkim mama 4 dzieci. Doświadczeniami zdobytymi przy wychowaniu tej gromadki dzielę się na blogu ciszewska.edu.pl.
Moją misją jest zainspirować rodziców do wychowania samodzielnych, otwartych na naukę potomków, a dzieci uczę jak się skutecznie uczyć.
17 Comments
Bardzo ciekawy pomysł 🙂 Rzeczywiście jeśli kupuje się w pęczkach to często jest to po prostu za dużo 🙂 A taki zielony parapet to świetna alternatywa, wypróbuję 🙂
Wypróbuj koniecznie. Czekamy na zdjęcia 😀
mozna tez caly korzen pietruszki wsadzic do ziemi. U nas rosnie od pazdziernika i caly czas sie zieleni 🙂
Można 🙂 ale to już trzeba mieć ziemię, doniczkę i chwilę czasu. Opcja z talerzykiem bardzo mi się podoba, szczególnie na początek.
jasne, zgadza sie 🙂
Moja mama miala taki pomysl w tym roku i udalo mi sie przy okazji skorzystac.
Idealny wpis dla mnie, bo po pierwsze lubię stosować świeże zioła w kuchni. Po drugie nie mam niestety daru do roślin i zdarza mi się je ususzyć 😉
Taka prosta i tania opcja z talerzykiem jest świetna na początek, jak się ususzy to nie będzie dużej straty. U mnie też często roślinki padają, bo dużo podróżuję i nie zawsze ma kto przyjść podlewać.
Hm, ja bym mogła bo cię rozumiem mam ten sam problem , niemam żadnych znajomych aby ktoś przyszedł podlać rośliny
I człowiek tak sobie myśli: takie banalne, a takie genialne! Świetna sprawa dla każdego, kto uwielbia zieleninę (tak jak ja). Skarbnica i źródło witamin i składników mineralnych w naturalnej postaci. Jak dobrze wpaść na taki świetny wpis:)
Pozdrawiam ciepło, idę zakładać hodowlę pietruchy:)
Super, że się podoba 🙂 Zapraszam częściej 🙂
Przetestuję opcję z talerzykiem 🙂
Koniecznie! 🙂
Ja taki korzeń pietruszki nie ścinałam, tylko wsadzałam w całości do doniczki i też wypuszczały nać :).
Świetne pomysły! Bez doniczek i ziemi mam już na parapecie szczypiorek dla synka i swoją ulubioną natkę 🙂
A czy taką cebulkę, z której wyrasta szczypiorek można zjeść? Bo gdzieś czytałam, że taka cebula już nie nadaje się do spożycia ?
Jeśli to jest mały szczypiorek, to można zjeść. Ale po dłuższym czasie wyrastania, cebula robi się pusta w środku. Nigdzie się nie spotkałam z informacją, że nie można jeść.
Dziękuję za odpowiedz 🙂