O Pokemon Go pierwszy raz usłyszałem kilka tygodni temu, kiedy to w mediach zaczęły pojawiać się pierwsze wiadomości dotyczące gry. Niektóre były dziwne, na przykład “Kobieta weszła do stawu łapiąc pokemony”, a inne śmieszne: “Hasło ‘Pokemon Go’ stało się częściej wyszukiwaną frazą w Google niż ‘Porn'” 🙂 Pomimo iż kiedyś, dawno temu, grałem w jedną z pierwszych gier z serii Pokemon, to obecna edycja pozostawała poza sferą moich zainteresowań aż do czasu, gdy wróciłem po dwóch tygodniach nieobecności do domu. Okazało się, że Hania już coś tam o tych Pokemonach wie i chciałaby zobaczyć jak to wygląda. No to dobra, zainstalowałem 🙂
.
W skrócie: na czym polega gra?
Oczywiście na łapaniu Pokemonów. Do gry potrzebne jest połączenie z internetem i sygnał GPS. Esencja gry polega na tym, że chodzi się po świecie (realnym, normalnie po ulicach, parkach, miastach, polach i lasach) i szuka trzech rzeczy:
– pokemonów – pojawiają się one dość losowo w różnych lokalizacjach i gdy zbliżamy się do miejsca, w którym znajduje się Pokemon, pojawia się on na ekranie i możemy spróbować go złapać,
– pokestopów – czyli miejsc, gdzie otrzymuje się przedmioty przydatne w grze (na przykład pokebole, którymi łapie się pokemony),
– aren walk – można tam walczyć z pokemonami innych graczy, zdobywać doświadczenie i sławę, tak w uproszczeniu 🙂
Brzmi prosto i faktycznie tak jest. Poznanie zasad gry to dosłownie kilkanaście minut, jeżeli ktoś Wam to wytłumaczy, albo kilka godzin prób i błędów, jeżeli chcecie tego dochodzić samodzielnie.
.
Na czym polega magia gry?
Pokemony już dawno temu poszły w jeden z najbardziej chwytliwych sposobów na utrzymanie graczy, czyli na kolekcjonerstwo. “Złap je wszystkie!” – znasz to? No właśnie, wiele osób grających w grę chce po prostu mieć te wszystkie cholerne pokemony. Jest ich grubo ponad 100 i złapanie wszystkich z pewnością zajmie sporo, sporo czasu 🙂 Oczywiście niektóre z pokemonów są pospolite i można je spotkać praktycznie wszędzie, a inne są dość rzadkie i można na nie trafić jak się ma dużo szczęścia, albo… dobry cynk 🙂 Tutaj na przykład możecie zobaczyć jak wyglądał Central Park w Nowym Jorku, gdy pojawił się w nim jeden z rzadkich pokemonów – Vaporeon:
[embedvideo id=”MLdWbwQJWI0″ website=”youtube”]
Do tego dochodzi aspekt rywalizacji, no bo jak już się spędza ileś tam czasu nad grą, to chce się być w tej grze dobrym, więc trenuje się te pokemony tak, aby były jak najlepsze i potrafiły pokonać pokemony innych graczy. Jasne, są osoby, którym na tym nie zależy i będą sobie po prostu spokojnie kolekcjonować stworki jeden po drugim, aż w końcu im się znudzi, lub złapią je wszystkie i nie ma w tym nic dziwnego.
.
Co Pokemony mogą zrobić dobrego dla ludzkości?
Ano właśnie… otóż okazuje się, nie pierwszy raz zresztą, że gry mogą być także czymś pozytywnym. W przypadku Pokemon Go kluczowa jest ta druga część nazwy, czyli “Go”. Aby grać w tą grę nie można siedzieć w domu przed komputerem, albo w tym przypadku przy telefonie. Trzeba wyjść na zewnątrz i ruszyć na prawdziwe poszukiwania, eksplorować, tropić, węszyć i łapać pokemony kryjące się za blokami, na trawnikach, przy rzekach i jeziorach nawet kilka kilometrów dalej. Do tego dochodzi jeszcze jedna rzecz: otóż we wspomnianych wcześniej pokestopach można dostać specjalne jaja z pokemonami w środku, ale aby te jaja wykluć, trzeba je “wychodzić”. Są trzy rodzaje jaj i im więcej kilometrów trzeba przejść, aby dane jajo wykluć, tym rzadszy pokemon jest w środku. Do tej pory trafiliśmy z Hanią na jaja, które wymagają 2 km, 5 km lub nawet 10 km. I nie da się tego oszukać, jeżdżąc samochodem. Trzeba albo chodzić, albo biegać, albo… jeździć rowerem, byle nie za szybko.
Więc aby łapać pokemony lub wykluwać jaja musisz chodzić, biegać lub jeździć na rowerze. Nie da się tego zrobić siedząc w domu. Czy to spowoduje, że ludzie znów zaczną spacerować, pedałować, biegać? Cóż, zobaczymy, ale myślę, że część społeczeństwa na pewno zacznie się więcej ruszać, a jak wiadomo, im więcej ruchu tym lepiej.
Ja i Hania pierwszego dnia zrobiliśmy na polowaniu około 9 km. Normalnie, gdybym chciał zabrać Hankę na tak długi spacer, to nie byłoby mocnych. Zmęczona jest i tyle, nie ma siły. A ganiając za pokemonami… jakoś magicznym sposobem siła jest 🙂 Cuda! 🙂
Oczywiście możesz powiedzieć, że gra wypędza na dwór tłumy zombie, które chodzą z telefonami przy nosie i nie widzą nic poza ekranem smartfona, a ja powiem, że to wciąż lepsze niż siedzenie w domu i oglądanie TV lub granie na komputerze! Ciało się wzmacnia, nawet dzięki zwykłym spacerom. Układ odpornościowy się wzmacnia, przebywając na zewnątrz. Korzyści z pewnością przewyższają wady. Nawet jeżeli ktoś “oszukuje” jeżdżąc na rowerze, to wciąż jest to dawka ruchu, która na pewno się przyda w dzisiejszych czasach!
.
Jak inaczej można wykorzystać to, czego uczymy się od Pokemonów?
Gdy spytasz ludzi o to czy ruch jest ważny odpowiedzą, że tak, że oczywiście, że naturalnie, rozumie się samo przez się. Mimo wszystko jednak znakomita większość społeczeństwa nie aplikuje sobie dostatecznej dawki ruchu. Pokemony już pokazały, że potrafią to zmienić. Czego w takim razie możemy się od nich nauczyć? Ano tego, że natychmiastowa gratyfikacja jest silnym magnesem i potrafi zdziałać cuda.
Mam wyjść na dwór na długi spacer po to, aby być zdrowszym za 20 lat? Weź pan, idź pan…
Mam wyjść na dwór po to, aby złapać nowego pokemona, albo wykluć jajo? Pędzę, lecę!
Dzięki mechanizmom szybkich nagród i rywalizacji Pokemony motywują ludzi do wyjścia z domu, podobnie jak na przykład Endomondo.
Elementy szybkiej gratyfikacji, grywalizacji, rywalizacji można wykorzystywać także na inne sposoby. Jednym z ciekawszych, jakie ostatnio widziałem, był pojedynek “Wschód – Zachód” w Pabianicach. Pomysł był prosty, biegacze zapisują się do jednej z drużyn, zgodnie ze swoim miejscem zamieszkania, a następnie każdy uczestnik zabawy przez określony czas podaje liczbę przebiegniętych kilometrów. Wygrywa drużyna, która na koniec uzbiera ich więcej. Motywujące? Dla niektórych na pewno! 🙂
.
Jestem bardzo ciekawy jak to się będzie dalej rozwijać w Polsce i na całym świecie. Wiem, że wiele osób patrzy i będzie patrzyć na to krzywo.
“O, zobaczcie, chodzi i pokemony łapie, co za nieudacznik!”
Ale zachęcam również aby spojrzeć na to pod innym kątem i dostrzec mnóstwo pozytywów, które kryją się za tą prostą i fenomenalną grą. Kto by pomyślał, że wrócę jeszcze do Pokemonów 🙂
.
A co Ty myślisz o tym wszystkim? Uważasz, że to głupie i niepotrzebne, a może przeciwnie, że ta gra ma potencjał zmienić świat? Daj nam znać w komentarzu 🙂 Dzięki!
.
7 Comments
Gry jako takiej nie mam i mieć nie będę, więc się na jej temat nie wypowiem 😉
Nie wiem, jak u Was, ale w mojej okolicy zdecydowanie jest więcej zombie z telefonem niż normalnie grających. Kolega z pracy wziął urlop na żądanie bez uprzedzenia, bo po drodze spotkał Pokemona. W ciągu ostatniego tygodnia troje dorosłych (!) osób o mało co nie potrąciliśmy autem, bo na jezdni były Pokemony… W dodatku w miejscu, gdzie w ogóle nie powinno być pieszych – ba! tam są barierki, żeby nie można było przejść. Ludzie zamiast rozglądać się przed pasami na jezdni, to patrzą w ekran przed siebie.
Gra byłaby o wiele bezpieczniejsza, gdyby były jakieś ograniczenia terenu, np brak Pokemonów na drogach, zwłaszcza tych szybkiego ruchu itp.
Głupich ludzi znajdziesz wszędzie, grających w Pokemony również 🙂
Stworki można łapać spokojnie z 15-20 metrów, nie trzeba wchodzić na jezdnię, nawet jak na niej jest pokemon 😉 Może oni o tym nie wiedzą… 🙂
“wziął urlop na żądanie bez uprzedzenia” – na tym polega urlop NA ŻĄDANIE ….
ciekawi mnie ta gra, ale na mój telefon nie mogę jej pobrać, a nie zależy mi aż tak, żeby kupować sobie specjalnie nowy telefon (znam parę osób, ktore tak zrobiło ;))
Dla mnie spacery po 20km sa normą, ale mam nadzieję, że ludzie którzy do tej pory siedzieli przed komputerami, wyjdą z domu. Myślę, że gra może też sprzyjać nawiązywaniu nowych znajomości. Pojawią się też pewnie kolejne aplikacje wchodzące w interakcje ze światem rzeczywistym (obstawiam jakies aplikacje towarzyskie, społecznościowe).
Zastanawiam się tylko jaka będzie średnia wieku graczy w Polsce, obawiam się, że 13lat 😉 – w sumie nic w tym zlego, ale fajnie byłoby spotykać graczy również wśród dorosłych 🙂
Wg wewnętrznych przepisów w naszej firmie braniu NŻ uprzedza się najpóźniej godzinę przed… Jesteśmy wtedy w stanie jakoś inaczej rozplanować pracę albo ściągnąć kogoś na zastępstwo.
A on w drodze do pracy, 10 minut przed swoją zmianą zadzwonił, że nie przyjdzie, bo Pokemon 😉
Z nawiązywaniem nowych znajomości tez bym uważała – z tego, co widzę wokół siebie, równie dobrze mogliby nie wychodzić z domu. Ludzie nie rozmawiają ze sobą, tylko siedzą obok siebie z nosami w telefonach. Wczoraj byłam na kawie ze znajomymi; wyszłam po 20 minutach siedzenia i gapienia się w ekrany 😉
Sam zamysł jest bardzo dobry, ale dopóki użytkownicy nie będą mieć na tyle oleju w głowie, żeby grac w cokolwiek, nie tylko Pokemony, rozsądnie, to wielkich korzyści nie będzie… Bo co to za różnica, wejdzie pod auto/spadnie skądś czy nabawi się chorób serca od siedzenia w domu.
Kiedyś razem wykupiliśmy cały sklep z rogalików “Pokemon”, a teraz chyba trzeba zainwestować w Power Banka 😀
Ja jeszcze miałam kilka naklejek schowanych 🙂 Teraz Hania się nimi bawi 🙂
Pokemony na szczęście dalej są modne. Piszę na szczęście, ponieważ tak jak jest wspomniane we wpisie ludzie wychodzą z domów, spotykają się ze znajomymi i robią dziesiątki kilometrów, żeby złapać nowego pokemona. Oczywiście szkoda, że ciągle patrzą w telefony, ale integrują się i robią wielokilometrowe spacery.