Szóstego sierpnia wzięliśmy razem z Mary, Kołczem, Kingą i Kalim udział w projekcie “Dotknąć tradycji” zorganizowanym przez fundację Zielony Przylądek w partnerstwie z Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej. W ramach darmowych zajęć kilkadziesiąt dzieci w wieku szkolnym wyłonionych (jakimś nieznanym nam sposobem) spośród najuboższych rodzin w gminie Pabianice brało udział w całodziennych zajęciach organizowanych przez trzy grupy warsztatowe. Był młyn, gdzie można było nauczyć się tradycyjnych sposobów produkcji tkanin (?) oraz oczywiście procesu produkcji mąki, była stadnina koni, gdzie dzieciaki miały kontakt ze zwierzętami i uczyły się ich ról w gospodarstwie domowym, oraz byliśmy my, czyli biegi na orientację. Podczas kilku prostych gier, zabaw i konkursów uczyliśmy dzieciaki jak korzystać z mapy i kompasu oraz pokazywaliśmy im nowy, inny sposób na spędzanie wolnego czasu.
Interesujące jest to jak dobrze można zagospodarować nawet mały kawałek łąki aby stworzyć dzieciakom zabawę nawet na kilka godzin. Przez cały dzień zdążyliśmy zabawić trzy grupy po piętnaście osób i nie widziałem, aby przez ten czas ktoś się nudził. No może poza jedną dziewczynką, która odmówiła udziału w czymkolwiek. Pewnie bała się Kołcza 😉
Zaczynaliśmy od przywitania i wprowadzenia, podczas którego Kołczu z pełną gracją i elokwencją emerytowanego belfra w bardzo przystępny sposób przedstawiał nas jako prowadzących, jako klub sportowy oraz wyjaśniał czym są biegi na orientację (w bardzo uproszczony sposób). Następnie pokazywaliśmy dzieciakom co to jest kompas i mapa oraz jak ich używać. Chwilę później same mogły już się przekonać czy to jest łatwe czy trudne podczas pierwszego zadania, jakim był mini-bieg na orientację. Zadanie było banalnie proste i polegało na podbiciu wskazanych na mapie punktów spośród dwudziestu stojaków wbitych w czterech równych rzędach, ale dla młodzieży mającej pierwszy raz styczność z orientacją było to dużym wyzwaniem i niewielu osobom udało się zaliczyć trasę bezbłędnie, pomimo naszej dość dużej pomocy.
W dalszej kolejności Kołczu objaśniał dzieciom podstawowe symbole używane podczas kreślenia map do biegu na orientację i nie tylko. Kto uważnie słuchał, ten miał przewagę w kolejnej zabawie, która polegała na dopasowaniu punktów zaznaczonych na mapie do słownych opisów znajdujących się na osobnej kartce. Nie wiem czy udało się tutaj komukolwiek osiągnąć wynik doskonały, ale ktoś na pewno był bardzo blisko. Słuchanie nauczycieli się opłaca! 🙂 Zwycięzcy zgarniali kolejne cenne punkty do końcowej klasyfikacji. Na najlepszych czekały nagrody 🙂
Kolejnym wyzwaniem było dość dobrze znane i lubiane u nas w klubie “przenoszenie punktów“. Idea jest piękna w swej prostocie. Są dwie mapy oddalone od siebie o dowolny dystans (w tym przypadku było to zaledwie kilka metrów). Jedna mapa ma narysowane punkty (kilkadziesiąt), a druga jest pusta. Zadanie polega na przeniesieniu jak największej ilości punktów na czystą mapę zanim upłynie czas. Oczywiście mapy leżą w miejscu i trzeba między nimi biegać. Z doświadczenia wiemy, że ta zabawa wyłania zawodników, którzy najszybciej potrafią czytać mapę. Technik jest tutaj wiele. Można postawić na częste bieganie i brać mało punktów na raz ale za to częściej, albo przenosić po 4-5 punktów spędzając więcej czasu na ich zapamiętywaniu. W tej konkurencji można było zdobyć najwięcej punktów. Jednak ci, którzy radzili sobie we wcześniejszych zadaniach także i tutaj okazywali się solidni i zawsze kończyli w czubie.
Na koniec, dla relaksu (ta, jasne) dzieci dostawały do ułożenia puzzle. Puzzle dla orientalistów to nic innego jak mapa pocięta na kawałki. Niestety Kołczu troszkę się rozhasał podczas cięcia map i okazało się, że to ćwiczenie zajmuje zbyt dużo czasu. Dodatkowo przeszkadzał wiatr, który był na tyle złośliwy, że często zdmuchiwał ułożony już w większości obrazek – dopiero pod koniec wpadliśmy na genialny pomysł przyciskania elementów układanki drobnymi kamykami. W związku z tym wszyscy z ekipy organizującej pomagali w układaniu puzzli i nie szło nam wiele lepiej. Ostatecznie jednak mapy zostały złożone w całość.
W międzyczasie trwało podliczanie klasyfikacji generalnej i wyłanianie trójki zwycięzców, która na końcu nagradzana była gromkimi brawami i nagrodami ufundowanymi przez gminę. Szczęśliwe dzieciaki opuszczały nas z uśmiechami na twarzach, a my byliśmy równie radośni mogąc te uśmiechy wywołać. W najbliższych miesiącach chcielibyśmy więcej udzielać się w ten sposób. Mamy już pewne plany, zobaczymy co z tego wypali 🙂
.