Nie przywiązuj się do rzeczy materialnych

Nie przywiązuj się do rzeczy materialnych

Nie przywiązuj się do rzeczy materialnych

Do napisania tego tekstu skłoniła mnie Hania, której opowiadałem ostatnio historię pierwszego roweru mojego brata. Myślę, że Mariusz nie obrazi się jak opowiem ją w skrócie również tutaj 🙂

.

Wstęp, czyli cool story

To był dzień komunijny. Kościół, impreza, prezenty. Nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś każdy dzieciak idący do komunii obowiązkowo dostawał w prezencie zegarek, łańcuszek na szyję i rower. Mój brat dostał pięknego “górala” i jak to dziecko natychmiast poszedł na dwór aby go wypróbować (i pochwalić się przed kolegami? :)). Było gorąco, więc dzieciaki zatrzymały się przy hydrancie z wodą (który de facto było widać z naszego balkonu – jakieś 30-40 metrów). Gdy piły wodę podszedł do nich jakiś koleś, obejrzał Mariusza rower i stwierdził że niezła maszyna. Zapytał czy mógłby się przejechać, tylko tutaj, kawałeczek, żeby zobaczyć jak chodzi. Mariusz pewnie trochę nie chciał, ale jak ktoś sporo starszy ładnie prosi i zapewnia że nic się nie stanie, to dziecko łyka wszystko, jak pelikan. Gościu zrobił jedno małe kółko wokół hydrantu, potem nieco większe, potem jeszcze większe, a potem sobie zwyczajnie odjechał, nie zatrzymywany przez nikogo. Mariusz czekał na niego jakiś czas z nadzieją, że jednak wróci. Nie wrócił. Kolejne pół godziny Mariusz spędził w piaskownicy płacząc nad swoim zasmarkanym losem 😉

Tak skończyła się historia Mariusza pierwszego roweru. Następny rower kupił dopiero wiele, wiele lat później. Co ciekawe – niedawno też został skradziony…

Pominę w tym wpisie czyste buractwo, jakim jest kradnięcie roweru małemu dziecku. Nie będę się również rozwodził nad historią polskiego złodziejstwa, które jak wszyscy wiemy od lat jest problemem i czarną łatką na plecach każdego Polaka wyjeżdżającego za granicę. Nie chce mi się denerwować, a ten temat ewidentnie nastraja mnie negatywnie.

.

Skupmy się na tym czego z tej historii możemy się nauczyć

Oczywiście przede wszystkim tego, aby nie dawać roweru nieznajomym i nie zostawiać go niezabezpieczonego w łatwo dostępnych miejscach. Ale uogólniając opisaną sytuację można także podjąć rozważania o generalnym przywiązaniu człowieka do rzeczy materialnych. Takie przywiązanie istnieje i jest to niezaprzeczalny fakt. Żyjemy w społeczeństwie konsumenckim. Całe życie zarabiamy pieniądze, które przeznaczamy na zakup tego czy owego. Nasz stan posiadania wzrasta wraz z czasem. Mamy coraz więcej rzeczy. Mamy coraz droższe rzeczy. Rośnie nasz status społeczny. Czy się z tym zgadzasz czy nie – oceniamy innych po tym co mają i ile mają. Możesz myśleć że jest inaczej, ale tak to właśnie działa i działało od zawsze. Zdarzają się oczywiście jednostki, które nie dają się zapędzić do tej samej zagrody co reszta, ale to jest promil społeczeństwa. Uważam, że ja się do tego promila nie zaliczam, choć oczywiście chciałbym by było inaczej i pracuję nad tym każdego dnia.

Z czego wynika to przywiązanie do rzeczy materialnych? Z tego, że za każdą z tych rzeczy zapłaciliśmy częścią naszego życia. Na każdą z nich musieliśmy zapracować, czyli poświęcić czas i wysiłek, który w przeciwnym razie mógłby zostać spożytkowany inaczej. Pomyślmy w dużej skali – dom. Ile czasu Ty, albo Ty i Twoja rodzina pracowaliście na swój dom? Miesiąc? Dwa? Pewnie nie. Zazwyczaj są to lata. Możliwe nawet, że będziesz pracować na swój dom jeszcze przez najbliższe kilka-kilkanaście lat (około 10% Polaków ma kredyt hipoteczny). Jeżeli więc dom kosztuje Cię aż tyle Twojego życia, to chyba naturalnym jest, że się do niego przywiązujesz i traktujesz jak ósmy cud świata. Niech no tylko ktoś wejdzie brudnymi buciorami poza korytarz, albo dotknie brudną ręką ściany, albo zostawi tłustą plamę na kanapie, albo zarysuje panele podłogowe. Ręka, noga, mózg na ścianie! Nie jest tak? Pewnie że jest. Tak samo sprawa ma się z innymi rzeczami materialnymi, które posiadasz: z samochodem, z komputerem, z rowerem, itd. Im drożej nas rzecz kosztowała tym bardziej jesteśmy do niej przywiązani.

.

Pytanie zasadnicze: czy to źle że cenię kupione rzeczy?

Z punktu widzenia ascezy, medytacji, duchowości, czy nawet religii przywiązanie do rzeczy materialnych jest próżnością. Ja jednak wolę podchodzić do tego tematu nieco bardziej zdroworozsądkowo. Skoro kupno czegoś kosztowało nas określony czas i wysiłek, to nie ma sensu udawać, że nam na tej rzeczy nie zależy. To nienaturalne i dla większości ludzi nieosiągalne. Nie namawiam nikogo do bycia hipokrytą i co gorsze do oszukiwania samego siebie. Powiem więcej – przywiązanie do kupionej rzeczy ma swoje zalety. Jeżeli coś cenimy, to lepiej o to dbamy. Pilnujemy by się nie zniszczyło, nie zgubiło, nie zostało skradzione. Dzięki temu kupione rzeczy starczają nam na dłużej i nie marnujemy zasobów własnych i środowiskowych na kupowanie ich po raz kolejny. W pośredni sposób dbamy w ten sposób o naszą zieloną planetę (piękne nawiązanie do doktryny EKO! :)).

Problem zaczyna się wtedy, kiedy zniszczenie lub utrata tej ważnej dla nas rzeczy staje się źródłem negatywnych emocji. Takie emocje zatruwają życie nie tylko nam samym, ale także osobom które nas otaczają. Sprawiają, że nie jesteśmy w stanie patrzeć z radością i optymizmem na otaczający nas świat. Oczywiście znów naturalne jest, że w pierwszych chwilach po stracie przychodzi smutek, albo żal. Często także gniew. Każdy tak ma i niewiele można na to poradzić. Najważniejsze jest jednak to, by nie pozwolić aby ten negatywny stan trwał dłużej niż to konieczne.

Klucz do sukcesu tkwi w akceptacji. Świat jest jaki jest, otoczenie w którym żyjemy również jest takie a nie inne. Możemy oczywiście do pewnego stopnia na nie wpływać i jak najbardziej powinniśmy to robić, ale zawsze pozostaje pewien margines, na który nie mamy wpływu. To nam może się przytrafić wypadek, to do nas może przyjść złodziej, to my możemy zostać napadnięci w biały dzień na parkingu pod supermarketem. Świat zawsze miał i zawsze będzie miał w sobie tą dozę zła, która dotknie nas zawsze w najmniej spodziewanym momencie. W 2014 roku w Polsce skradzionych zostało ponad 14 000 samochodów. Skąd wiesz, że następny nie będzie Twój? Nie wiesz, bo to jest właśnie ten margines, na który nie masz wpływu. Oczywiście możesz kupić ubezpieczenie na wszystko na co się da i to jest jakieś zabezpieczenie, ale niekoniecznie idealne.

Jeżeli nauczysz się akceptować to, że świat bywa zły, niebezpieczny i czasem robi Ci na złość, to o wiele łatwiej przyjdzie Ci zerwać więzi łączące Cię z rzeczami materialnymi. Dzięki temu będziesz szczęśliwszym człowiekiem. Stłukła się lampa? Szkoda, była ładna i droga. Dlaczego się stłukła? Stała w złym miejscu, albo dzieciaki grały w piłkę w domu, albo kot na nią wskoczył. Wyciągnij wnioski, a następnie spisz ją na straty i ciesz się tym, że masz w domu nowe miejsce do zagospodarowania i możesz znów wykazać się kreatywnością. Twój samochód po wypadku nadaje się tylko do kasacji? Smuć się nieszczęściem osób, które ucierpiały w wypadku i postaraj się im pomóc, ale jak najszybciej zapomnij o utracie auta. To tylko bezduszna rzecz, którą możesz zastąpić inną. Być może będzie Cię to kosztować dużo wysiłku, ale również możliwe jest, że dzięki podróżom bez samochodu spotka Cię coś pozytywnego, co w aucie nigdy by Cię nie spotkało. Myśl pozytywnie i zrywaj więzi z rzeczami, które już nie stanowią części Twojego życia.

Powtarzając za jednym z najbardziej inspirujących Amerykanów: “Shit happens”.

.

P.S. Pamiętaj również o tym, że chwile i wspomnienia dają więcej szczęścia niż rzeczy materialne. Jeżeli masz wybór, to wybieraj podróże i spotkania z ludźmi. Zajrzyj również do wpisu o minimaliźmie, może Cię zainteresować.

.

6 Comments

  • Ziuta Posted 20 czerwca 2015 12:50

    Zapomniałeś dodać, że drugi rower nie został skradziony z winy Mariusza, tylko przez brak roztropności mojej osoby, niestety 🙁 No, ale nawiązując do sensu tego postu teraz Mariusz może się cieszyć z nowego roweru 😛
    Fajny wpis, to bardzo ważne, żeby w życiu ludzi cenić bardziej niż nawet najdroższe rzeczy tego świata 🙂

    • Tomek Pabich Posted 20 czerwca 2015 13:12

      No skoro już sam się publicznie przyznałeś… 🙂 Dla całej historii nie miało to większego znaczenia 🙂

  • A. Posted 22 czerwca 2015 10:10

    Tak, w przypadku rzeczy materialnych jest to argumentacja logiczna. Znacznie gorzej i ciężej jest poradzić sobie z emocjami, gdy problem dotyczy niematerialnych strat.

  • Łukasz Posted 23 czerwca 2015 12:53

    “Pominę w tym wpisie czyste buractwo, jakim jest kradnięcie roweru małemu dziecku. Nie będę się również rozwodził nad historią polskiego złodziejstwa, które jak wszyscy wiemy od lat jest problemem i czarną łatką na plecach każdego Polaka wyjeżdżającego za granicę.” Właśnie szkoda, że nie pominąłeś zwłaszcza tego Polaka. Ja akurat żyję za granicą w Wielkiej Brytanii i spotkałem się z oceną nas jako porządnych i ciężko pracujących ludzi. A to mi kradli, rower i motocykl i nie Polacy tylko lokalni bezrobotni, gówniarzeria. Nie widzę sensu przy tym wpisie oczerniać własnego narodu. Gdy mieszkałem w Irlandii też często słyszałem od Irlandczyków, że są narodem takim a takim. W gruncie rzeczy ludzie są tacy sami wszędzie dobrzy i źli. Gdy mieszkałem w Warszawie nic mi nie zginęło przez 3 lata, w Manchesterze nie minął rok. Każdy ma wady ale opieranie się na stereotypach to droga donikąd.

    • Tomek Pabich Posted 23 czerwca 2015 13:48

      Generalnie Łukasz się zgadzam. Dosłownie dziś rano rozmawiałem z Rumunem, który zapytał mnie jak nam się podoba w Rumunii. Odpowiedziałem, że jest bardzo ładnie, a ludzie są mili i sympatyczni. “O, to miło słyszeć. Zazwyczaj Rumuni nie mają dobrego wizerunku na zewnątrz, ale w gruncie rzeczy to dobrzy ludzie. Wiadomo, że wszędzie są ci źli i ci dobzi, ale Rumunia nie różni się pod tym względem od innych państw” – tak skomentował moje słowa.
      Przytaknąłem. Jestem daleki od generalizowania. Nie zmienia to jednak faktu, że Polacy mają łatkę złodziei, pijaków i krętaczy. Oczywiście że nie wszędzie i nie u każdego. Masz szczęście, że tam gdzie przebywasz na Polaków patrzy się pozytywnie. To bardzo pomaga w nawiązywaniu kontaktów i pracy. Znajdą się jednak na pewno i tacy, którzy powiedzą Ci że u nich Polak żadnej dobrej pracy nie dostanie, właśnie dlatego że jest Polakiem.

      Pozdrawiam! 🙂

      • Marian Posted 24 czerwca 2015 10:18

        Mi się wydaje, że to głównie Polacy o Polakach mają takie zdanie 😉

Add your comment or reply. Your email address will not be published. Required fields are marked *