Podróżując dużo staramy się możliwie minimalizować koszty wyjazdów. W pierwszej kolejności szukamy tanich noclegów. Na szczęście w środowisku orientalistów dość powszechne jest spanie w szkołach na salach gimnastycznych. W Polsce taka opcja dostępna jest praktycznie na każdych zawodach międzywojewódzkich i większych, ale spotkaliśmy się z tym także w Danii, Szwecji, Czechach i Portugalii. Koszt takiego noclegu to około 10-15 zł, co przy dłuższym pobycie lub wielu wyjazdach w roku daje konkretne oszczędności.
Do spania na sali gimnastycznej trzeba się jednak wyposażyć w odpowiedni sprzęt:
– materac lub karimata – dmuchane materace są wygodniejsze ale droższe i dużo szybciej się psują. Są także dużo cięższe i zajmują sporo miejsca, więc odpadają przy podróżach samolotem. Nasz ostatni zakup to samopompujące maty z decathlonu, lekkie, wygodne i nie trzeba ich długo pompować.
– śpiwór – temperatura na sali jest trudna do przewidzenia. Zdarzyło nam się spać przy temperaturze jednocyfrowej, co z kiepskim śpiworem nie należy do najprzyjemniejszych, a także na sali gdzie przeciekał dach 🙂
– zatyczki do uszu – przy dużej ilości osób śpiących na sali praktycznie nie ma możliwości aby ktoś nie chrapał lub nie rozmawiał do późnej nocy. Zatyczki pozwalają usnąć w każdych warunkach i nie budzić się razem z maluchami, które już przed 7 rano zaczynają kopać piłkę.
– czajnik – w szkołach nie ma dostępu do kuchni, jedyna możliwość wypicia czegoś ciepłego to zabranie własnego czajnika lub korzystanie z uprzejmości innych klubów.
Warunki na sali są trudne do przewidzenia. Na naszym ostatnim wyjeździe dostaliśmy dużą salę lekcyjną, która szybko została przystosowana do naszych potrzeb.
I mieliśmy tak:
.
Sypialnię
.
Kuchnię
.
Suszarnię
.
Biuro
.
Oraz pokój dla dziecka z pełnym wyposażeniem
.
Niestety warunki nie zawsze są takie dobre i czasem można trafić tak jak nasz zaprzyjaźniony klub. Co jednak nie przeszkadzało im spać do 8:30, podczas gdy my z Hanią byliśmy już o tej porze dawno po porannym rozciąganiu, śniadaniu i spacerze do sklepu. Cóż takie są uroki małych dzieci 🙂
Ta forma nocowania to dla nas nie tylko oszczędność ale przede wszystkim szansa na spędzenie czasu ze znajomymi z klubu i z całej Polski. Kiedy Hania była bardzo mała przeważnie spaliśmy w prywatnych kwaterach ale brakowało nam tych wieczornych rozmów i wspólnego przeżywania każdego biegu, dlatego wróciliśmy do spania na sali 🙂
.