Hania ma już 3,5 roku, także w ciąży byłam już 4 lata temu ale ponieważ nadal co jakiś czas dziewczyny pytają mnie o to jak i ile trenowałam kiedy Hania była jeszcze w moim brzuchu, postanowiłam przenieść z poprzedniego bloga mój tekst o bieganiu w ciąży. Może się jeszcze komuś przyda 🙂 Z perspektywy czasu uważam, że trening w ciąży był bardzo ważny i pozwolił mi dobrze się czuć przez całe 9 miesięcy, a także szybko dojść do siebie i zrzucić zbędne kilogramy już po porodzie.
Opinie o bieganiu w ciąży są bardzo różne. Jedni uważają je za całkowicie zakazane, inni za dozwolone, są także głosy, że kobiety regularnie trenujące nie powinny przestawać biegać. Badań naukowych na ten temat nie ma, bo temat jest bardzo delikatny i żadna kobieta nie odważy się na swoim dziecku testować gdzie jest granica tego jak dużo i szybko można biegać. Jednocześnie dość ciężko jest znaleźć informacje czy i ile rzeczywiście biegają kobiety w ciąży. Może poza opisem treningów Pauli Radcliffe, która jeszcze w piątym miesiącu biegała dwa razy dziennie, ale z nią to raczej nikt nie może się porównywać. W środowisku orientalistów także mamy znaną biegaczkę – Simone Niggli-Luder – która startowała w zawodach będąc w ciąży.
Ja po przeczytaniu i wysłuchaniu wszystkich “dobrych” rad (a było ich sporo, bo wierzcie mi nawet osoby, które same nigdy nie biegały i o bieganiu nie mają pojęcia, nagle mają coś do powiedzenia) postanowiłam trzymać się zasady, że bieganie w ciąży ma sprawiać przyjemność, a nie męczyć i lepiej za mało, niż na dużo. W rezultacie wszystkie treningi biegałam w pierwszym zakresie, a zawody trochę szybciej. Jak to wyglądało i jak się czułam, możecie przeczytać poniżej.
.
I trymestr – czerwiec, lipiec, sierpień
Czerwiec
Pierwszy miesiąc się w sumie nie liczy, bo jak się dowiadujesz, że jesteś w ciąży to to już jest 2 miesiąc. Także w czerwcu biegałam zupełnie normalnie. Żeby był punkt odniesienia o ile zmniejszyłam później ilość przebieganych kilometrów napiszę jeszcze, że w okresie listopad 2009 – czerwiec 2010 biegałam średnio koło 250 km miesięcznie.
Lipiec
Test zrobiłam zaraz po powrocie z Wawel CUP i Limanowej, gdzie w sumie było 8 startów w 7 dni, także początek ciąży był dość intensywny. Już wtedy miałam zwiększony apetyt, i wszyscy się dziwili jak na jedną kolację zjadłam zupkę chińską, pół chleba i popiłam dwoma piwami (4 lata temu daleko mi było do zdrowego odżywiania). Po powrocie do Pabianic zmniejszyłam liczbę treningów, głównie z powodu ogromnych upałów jakie wtedy panowały. Kiepsko mi się biegało w te upały i postanowiłam się nie zmuszać, więcej jeździłam na rowerze i chodziłam na basen. Z innych aktywności można dodać wesele.
Podsumowując lipiec wyglądał tak:
Bieganie – 108 km (14 treningów)
Rower – 96 km (3 razy)
Basen – 3 razy
Aerobik – 4 razy
Sierpień
W sierpniu założenia treningowe się nie zmieniły, czyli nadal tylko rozbieganie około 60 min (w tym czasie w zależności od samopoczucia i temperatury na dworze biegałam koło 10 km). Wystartowałam też w GPPolonia i chociaż nie dawałam z siebie wszystkiego to znalazłam się na podium 🙂 Potem był obóz klubowy, sumienie podpowiadało mi, że bieganie 2-3 razy dziennie to może być za dużo, także od razu odpuściłam wszystkie nocne i popołudniowe treningi. Poza mikrosprintem, gdzie chodząc zajęłam 3 miejsce!! Po obozie wzięliśmy udział w GPPomorza. Tu boleśnie się przekonałam, że moja kondycja mimo wszystko spada, i trzeci etap kończyłam już marszem. W sumie wyszło tak:
Bieganie – 157km (20 treningów)
Aerobik – 1 raz
Inne – wesele Gemy + poprawiny
W sumie ten trymestr minął szybko i przyjemnie, dolegliwości ciążowych prawie nie miałam, jedynie jak byłam głodna to dopadały mnie mdłości. W związku z tym starałam się głodna nie być i ciągle jadłam, w rezultacie przytyłam 2,5 kg.
.
II trymestr – wrzesień, październik, listopad
Wrzesień
Wreszcie skończyły się upały i bieganie stało się przyjemniejsze. Dodatkowo druga część sezonu motywowała do podjęcia wysiłku. Na początku września wystartowałam w Międzywojewódzkich Mistrzostwach Młodzików (3 biegi), a potem w drugiej rundzie KMP (też 3 biegi). Ponieważ czwarty miesiąc jest już uważany za bezpieczniejszy odważyłam się w czasie dwóch startów pobiec prawie na maxa i były to oczywiście sztafety na MMM i KMP. Po KMP dopadło mnie niestety przeziębienie i musiałam zrezygnować za startu w Mistrzostwach Polski w Klasyku (w nocnym nie planowałam biegać). We wrześniu zapisałam się na dodatkowy aerobik – ćwiczenia dla kręgosłupa aby przygotować tę część ciała na późniejsze obciążenia. Moja aktywność w tym miesiącu wyglądała tak:
Bieganie – 113 km (15 treningów)
Rower – 32 km (1 raz)
Aerobik – 6 razy
Inne – wesele Alicji
Październik
Miesiąc zaczęliśmy od 3 dni w Wiśle i wędrówek po górach. Dużych zawodów już nie było, także motywacja do treningów też była mniejsza, ale postanowiłam sobie cel aby w każdym tygodniu maksymalnie tylko jeden dzień był wolny od aktywności fizycznej i to udało się zrealizować. Biegałam dwa razy w tygodniu plus w sobotę na zawodach lub treningu z mapą (wystartowałam w zawodach towarzyszących do MP w biegu długodystansowym, Popularnych, Złotej Igle i Sztafetach Sprinterskich). Najgorsze były te sztafety sprinterskie. Po trzech miesiącach truchtania, ciężko było się rozpędzić. W październiku udało nam się też zrobić remont kuchni, z czego się bardzo cieszę 🙂
Cały miesiąc:
Bieganie – 88 km (12 razy)
Wędrówki po górach – 55 km (3 dni)
Aerobik – 11 razy
Basen – 3 razy
Listopad
Niestety ten miesiąc nie był dla mnie do końca szczęśliwy. Zaczął się fajnymi zawodami Szybki Mózg w Warszawie. Same sprinty, czyli krótkie trasy – coś w sam raz dla mnie. Pechowo biegnąc na ostatnim etapie nadepnęłam na deskę z gwoździem i przebiłam sobie stopę. Tym sposobem kolejne trzy dni nie mogłam chodzić, a potem… pojechaliśmy na GEZNO. Noga jeszcze bolała ale po górach pochodziliśmy 🙂 Wystartowałam jeszcze w Popularnych, a potem znowu się przeziębiłam i w ostatnim tygodzniu listopada postanowiłam odpuścić sobie wszystkie aktywności sportowe. Ale za to byłam na koncercie Myslovitz, jeździłam na gokartach, grałam w kręgle i tańczyłam na 10 urodzinach mBanku. Także w sumie ten listopad nie był taki zły 🙂
Bieganie – 60 km (9 razy)
Wędrówki po górach – 53 km (3dni)
Aerobik – 6 razy
Basen – 1 raz
W drugim trymestrze bardzo bolały nogi w nocy (jak po bardzo ciężkich zawodach), ale zaczęłam brać magnez oraz tabletki na niewydolność żylną (żylaki) i wszystko minęło po około 2 tygodniach. Wydaje mi się, że jadłam już mniej, a przytyłam 4 kg (czyli od początku już 6,5 kg). Poza tym czułam się bardzo dobrze, myślę, że częściowo dzięki temu, że od początku października pracowałam już tylko po 4-5 godzin dziennie i mogłam sobie pozwolić na popołudniową drzemkę po powrocie do domu. A od 15 listopada już wcale nie pracowałam.
.
III trymestr – grudzień, styczeń, luty
Grudzień
Moja aktywność w grudniu była najniższa z całej ciąży, a to za sprawą przeziębienia, które dopadło mnie pod koniec listopada i z którym bardzo długo nie mogłam sobie dać rady. Ze względu na dziecko starałam się nie brać żadnych leków i stosować tylko sposoby naszych babć (miód, czosnek, chrzan). Niestety przynosiło to marny skutek i w końcu wybrałam się do lekarza i skutecznie wyleczyłam Bioparoxem (antybiotykiem psikanym do gardła), niestety z tego co wiem wycofano go już ze sprzedaży. Po kilkutygodniowej przerwie postanowiłam już nie wracać do biegania, szczególnie, że spadł śnieg i zrobiło się ślisko. Zamiast biegania chodziłam na szybkie spacery trwające około godziny oraz pedałowałam na rowerku stacjonarnym około 20 min.
Spacery – 12 razy
Rowerek – 5 razy
Aerobik – 3 razy
Styczeń
W styczniu Tomasz kupił Kinecta i to dostarczyło nam trochę ruchu. Od czasu zakupu przestałam już chodzić na aerobik i ćwiczyłam sama w domu. W ten sposób było taniej i mogłam dostosować ćwiczenia do swojego samopoczucia. Oczywiście brzucha już nie mogłam ćwiczyć, także skupiłam się głównie na nogach i rękach, a także plecach. W pewną niedzielę odważyłam się nawet pojeździć na nartach biegowych, było fajnie, niestety następnego dnia śnieg się stopił.
Spacery – 19 razy
Rowerek – 8 razy
Aerobik – 11 razy
Narty biegowe – 4 km
Luty
W lutym nadal czułam się bardzo dobrze. Do końca chodziłam na spacery i wchodziłam na trzecie piętro po schodach – to był mój trening zamiast podbiegów 🙂 18 lutego się przeziębiłam i zrezygnowałam nawet ze spacerów. A 26 lutego była już na świecie Hania.
Spacery – 12 razy
Rowerek – 2 razy
Aerobik – 8 razy
Ogólnie ostatni trymestr minął szybko i czułam się zaskakująco dobrze. Nie miałam problemów z oddychaniem, nie czułam się ociężała i zmęczona. Jedyne co na prawdę mi dokuczało to wątroba, w którą Hania bardzo lubiła kopać. W sumie w ciąży przytyłam 10 kg. Jak szybko wróciłam do biegania opiszę w kolejnym wpisie.
Dziewczyny, jeżeli macie jakieś pytania w tym temacie, to śmiało piszcie 🙂
Zapraszam również do przeczytania moich doświadczeń z powrotu do formy po ciąży.
Mała Hania wyglądała tak:
.
1 Comment
Przyznam, że na Twój stary blog trafiłam własnie szukając informacji o bieganiu w ciąży, tak zapobiegawczo bo w ciąży nie byłam 😀
No cóż, teraz jest 6 tydzień, mną razie boję się cieszyć i wiedzą tylko najbliżsi bo początek jest bardzo niepewny.
Przed zajściem już trochę odpuściłam bieganie, przestało mi sprawiać taką frajdę, jeździłam więcej na rowerze.
Teraz chciałabym znów pobiegać, własnie tak do 8 kilometrów, spokojniutko, ale te upały… Zawsze chciałam być aktywna również w ciąży, mam nadzieje, ze strach o dzieciątko w końcu trochę minie. Po weekendzie wybieramy się w Bieszczady, miało być rowerowo z sakwami ale to za duży wysiłek więc będzie na pieszo 🙂 A po powrocie spróbuję potruchtać.
Dziękuję Ci za ten wpis 🙂
Doda, ze też jestem weganką i mieszkam w Aleksandrowie Łódzkim, może kojarzysz 😉
Pozdrawiam.