No, prawie walentynkowa, bo pobiegliśmy dzień później 🙂 Ale za to tylko nas dwoje, więc było romantycznie 😉
Pomysł pobiegnięcia na wodospad Mae Yen powstał kilka dni wcześniej, kiedy próbowaliśmy dojść do niego z Hanią, ale niestety nam się nie udało. Nasza córka nie dała rady (i tak była dzielna i przetrwała 4 godziny marszu). Pomyśleliśmy, że taki piękny szlak fajnie byłoby pokonać biegiem, a odległość była w sam raz na wycieczkę biegową.
Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę. Najładniejszy wodospad jaki widzieliśmy w okolicy Pai (najładniejszy jaki widziałem w życiu). Naprawdę było warto. Już sam szlak jest fantastyczny. Cały czas podąża wzdłuż rzeki przechodząc co rusza to na jedną, to na drugą stronę. Dzięki temu, że co chwilę musieliśmy przebiegać przez wodę nie czuło się upału.
Już na samym początku przyłączył się do nas wesoły piesek, który przebiegł z nami całą drogę w górę do wodospadu i z powrotem w dół, a następnie pobiegł za naszym skuterem aż do domku, w którym mieszkaliśmy. Nie chciał nas zostawić przez kilka dni, aż w końcu Marta i Mariusz odprowadzili go na parking, przy którym nas spotkał 🙂 Musiał zwierzak wiedzieć, że dobrzy ludzie biegną 😉
Żeby pokazać Wam jak to wyglądało zmontowaliśmy kilkuminutowy film z tej wycieczki. Miłego oglądania 🙂
.
Pięknie, prawda? 🙂
.
.