Czy wiesz, ryzyko zachorowania na raka pierwsi, w skali całego życia, wynosi dla kobiety aż 1/8?
Jednocześnie, dziedziczne mutacje odpowiadają zaledwie za 5-10% wszystkich zachorowań na raka piersi.
To oznacza, że za pozostałe zachorowania odpowiadają przyczyny zewnętrzne, a wśród nich styl życia (odżywianie, poziom aktywności fizycznej i umiejętność radzenia sobie ze stresem) oraz ekspozycja na rakotwórcze czynniki w otoczeniu.
Aż 50 do 80% wszystkich przypadków raka piersi można by wyeliminować, tylko zmieniając codzienne decyzje, dotyczące odżywiania, wagi ciała i nastawienia psychicznego.
.
We wrześniu trafiła w moje ręce książka “Piersi. Poradnik dla każdej kobiety.“, która szczegółowo omawia zagadnienia związane z rakiem piersi, metody zapobiegania, a także sposoby leczenia.
Już po przeczytaniu pierwszego rozdziału wiedziałam, że książka, jest warta tego, aby się w nią zagłębić. Autorka omawia czynniki zwiększające ryzyko zachorowania, wskazuje na które mamy realny wpływ, podpowiada praktyczne kroki do wprowadzenie w życie.
.
“Najłatwiej wyleczyć nowotwór, na który nigdy nie zachorujemy.”
.
To zdanie z książki, które szczególnie zapadło mi w pamięć. Komunikaty płynące z mediów na temat raka piersi skupiają się głównie na regularnym badaniu i wczesnym wykrywaniu choroby. To ważny czynnik, ale wczesne wykrywanie nie jest zapobieganiem. Warto pokazać kobietom, że mogą zrobić coś więcej i zacząć działać wcześniej.
Pierwsza część książki skupia się właśnie na temacie zapobiegania, obala powszechne mity, oraz wskazuje obszary, które rzeczywiście mają znaczenie (jak niskoprzetworzona dieta roślinna, czy unikanie plastiku).
Dobra wiadomość, dla czytelników mojej strony jest taka, że wszystkie przepisy i wskazówki jakie tutaj znajdziecie doskonale wpisują się w zalecenia autorki książki dr Kristi Funk.
Dalsza część książki dotyczy takich tematów jak wpływ hormonalnej terapii zastępczej w czasie menopauzy czy wybór metody leczenia, jeśli już choroba zostanie zdiagnozowana. Więcej na ten temat w książce, gorąco zachęcam do przeczytania.
.
Przy okazji tego tematu, chcę Wam przypomnieć, że warto dbać o siebie. Nie tylko o dzieci, dom, pracę, ale też o siebie. Czasami nie jest to łatwe, ale warto znaleźć choć 15 minut dziennie, aby usiąść z książką i poczytać dla przyjemności. Albo wyjść z przyjaciółką na kawę, spacer czy film do kina.
Zdrowe odżywianie również wymaga czasu, ale nawet najlepsza dieta nie zagwarantuje nam zdrowia jeśli jednocześnie będziemy żyć w ciągłym stresie i zmęczeniu.
Mam nadzieję, że konkurs zachęci Was do zastanowienia się nad tym tematem i zainspiruje do działanie.
.
Dzięki wydawnictwu Wydawnictwo Otwarte mamy dla Was trzy egzemplarze książki!! Zapraszam do konkursu!
Regulamin i zasady konkursu:
1. Odpowiedz na pytanie konkursowe, wpisując odpowiedź w komentarzu do tego posta lub do posta konkursowego na Facebooku.
Co robisz tylko dla siebie? Jak dbasz o swoje zdrowie?
2. Na odpowiedzi czekamy do końca dnia w środę 10 października 2018.
3. Wygrywają trzy osoby, których odpowiedzi najbardziej nam się spodobają. Zwycięzcę wyłonimy 11 października.
4. Nagrodą w konkursie jest książka “Piersi. Poradnik dla każdej kobiety.”
5. Nagrody wysyłamy tylko na terenie Polski.
Powodzenia!
28 Comments
Pierwsze co przyszło mi do głowy to dbam o zrównoważoną dietę. Ale zreflektowałam się, że nie robię tego TYLKO dla siebie, ale także dla całej mojej rodziny. Dbam o to, aby posiłki były zrównoważone. Kolejną myślą jest to, że regularnie ćwiczę. Nawet 30 min 3 razy w tygodniu bardzo dużo dla mnie znaczy. I nie myślę tu o szczupłej, fit sylwetce ale o tym, że potrafię trzymać się założonych zadań i dążyć do celów. W ten sposób pokazuję rodzinie, że to co zaplanujemy zrobić możemy i warto wykonywać.
Tylko dla siebie ćwiczę jogę. Choć nie jest to możliwe zawsze, codziennie, to staram się jak najczęściej wygospodarować chociaż 15 minut. Nie chodzi tylko o aktywność fizyczną, która wiadomo, że jest ważna, ale bardziej o skupienie się na chwilę na sobie, tylko sobie, zapytaniu się samej siebie jak się dziś czuję, fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. A na to jak się czuję ma też wpływ dieta, dlatego staram się jeść zdrowo – dla siebie i zawsze wegetariańsko – dla siebie oraz zwierząt.
Tylko dla siebie czytam. Czytam, zeby sie edukowac, a przez to zwiekszac swoj komfort zycia. Czytam dla relaksu, aby zachowac spokoj wobec roznych zyciowych sytuacji. Czytam, zeby sie inspirowac a poprzez to dazyc do bycia dobrym czlowiekiem i moc dzielic sie ta dobrocia z innymi.
Moją małą odskocznia od całego świata są chwile spędzone na poszerzaniu swojej wiedzy, nos w książkach a w dłoni kubek ciepłej herbaty to jest to co lubię. Wieczorami uwielbiam jeszcze robić dla siebie domowe spa. Dbanie o swoje ciało naturalnymi kosmetykami pozwala mi się zrelaksować i odpocząć po ciężkim dniu. Dodatkowo dbam o siebie poprzez kontrole i regularne badania swojego organizmu. A czapka podczas jesiennych spacerów to dla mnie podstawa! 🙂
Po całym dniu biegania za codziennymi sprawami i słuchania ciągłych wrzasków, narzekań i stękania dzieci + męża. Gdy przychodzi wieczór, zostawiam to wszystko za sobą i mam wszystko w nosie. Biorę swoję kochane kije plus ulubioną sąsiadkę i idziemy razem tzw. długą. Jest to godzinka tylko dla nas, naszego ciała i duszy. Bo nie ma jak szybki nortwoking a przy okazji pogaduchy od serca gdzie wszystkie części ciała się śmieją i po całym dniu stresu rozluźniają.
Jestem kobietą , która ma bliżej do 50 niż 40 i życie zmusiło mnie do zmian i dlatego zmieniam swoje podejście do życia i zaczynam doceniać właśnie te chwile i rzeczy , które robię i są tylko dla mnie . Dlatego od niedawna rozpoczęłam naukę angielskiego i sprawia mi ona niesamowitą frajdę. A najlepsze jest to, że robię to tylko dla swojej satysfakcji a nie z musu. A ponieważ przez naukę zmniejszyła mi się ilość czasu na ewentualne ćwiczenia to wymyśliłam , ze wiosną , latem i wczesną jesienią mogę zamiast autem do szkoły pojechać rowerem i jak tylko się da – to to robię.
A wieczorami 2- 3 razy w tyg staram się wygospodarować czas na książkę i mam tutaj swój rytuał. Latem siadam na tarasie , z żeliwnymi czajniczkiem herbaty ( bo uwielbiam pić gorącą ) i moim psem u stóp ,który od 10 lat chodzi za mną krok w krok?. A zimą zawsze włączam lampkę i zapalam świecę w pokoju, bo nastrój przytulności jaki się wtedy wytwarza jest dla mnie bardzo kojący… A chyba najważniejsza rzecz , jaką się nauczyłam robić dla siebie od jakiegoś czasu to żyć chwila obecną – być TU i TERAZ- bo przeszłość już była i rozpamiętując ją – jej nie zmienię, przyszłość dopiero będzie..a TERAZ jest obecnie i obecnie właśnie jadę pociągiem , piszę ten post i patrzę za okno gdzie ucieka krajobraz a chmurki uciekają w przeciwnym kierunku i ta świadomość odczuwania aktualnej chwili daje mi niesamowity spokój .. I to jest najlepsza rzecz tylko dla mnie jakiej się jakiś czas temu nauczyłam ?
Joanna, wybrałam Twoją odpowiedź za słowa “patrzę za okno gdzie ucieka krajobraz a chmurki uciekają w przeciwnym kierunku i ta świadomość odczuwania aktualnej chwili daje mi niesamowity spokój”.
Napiszę maila z prośbą o adres do wysyłki książki.
Dbanie o zdrowie w moim przypadku to zbilansowana i urozmaicona dieta, troska o zdrowie fizyczne i psychiczne. Obowiązkowo ”melduję się na przegląd” w laboratorium i u swojego doktora, przynajmniej raz w roku 🙂 Tylko dla siebie dbam o rozwój wewnętrzny, nastawienie do życia poprzez codzienne zapisywanie myśli motywujących do działania lub w razie potrzeby – do odpoczynku. Pomysłów na siebie szukam na szkoleniach oraz w codziennym kontakcie z przyrodą. Nowy dzień to dla mnie nowe możliwości 🙂
Codziennie przed śniadaniem piję 1 czasem 2 szklanki ciepłej wody. To ociepla mój organizm i sprawia, że czuję się lekko na żołądku. Staram się dbać o rozwój duchowy i emocjonalny. Zwracam uwagę na moje emocje i jak reaguję na trudne sytuacje – to uczy mnie zauważać moje potrzeby i je zaspokajać. Właśnie zaczynam powrót po porodzie do pływania. Resztę (dbanie o dietę, dużo codziennego ruchu, radość z dnia dzisiejszego, wdzięczność za to co dostaję) mam w pakiecie z czwórką dzieci 🙂
Od września tego roku poszłam po raz pierwszy na zajęcia jogi. Chodziła za mną myśl o rozpoczęciu praktykowania już od jakiegoś czasu. I wreszcie decyzja podjęta – uczestniczę.
I jestem szczęśliwa, bo jest to godzina tylko dla mnie i tylko ze sobą, mimo obecności kilku jeszcze osób i oczywiście nauczycielki. Czas na spokojny, świadomy oddech, na zdanie sobie sprawy z ilu mięśni składa się moje ciało, z jego ograniczeń i możliwości. I spokój dla umysłu, oderwanie się od rozpędzonej rzeczywistości ze swymi wszystkimi, często nie łatwymi, trudami dnia codziennego. Ta godzina to tylko tyle, ale dla mnie aż tyle.
Zaczęło się od teledysku do utworu „Na krzywy ryj” Mikromusic. Tam są Tatry, ale ok, nam wystarczą nasze Beskidy. Kilka godzin planowania, mamy do wyboru 2-3 trasy, ale trzeba wybrać taką, która spełnia nasze oczekiwania, nie za trudną, nie za prostą, gdzie można dojechać pociągiem w sobotę. Najlepiej żeby była to pętla, bo nie lubimy się wracać, a poza tym jest ciekawiej.
Decyzja zapadła, termin wybrany, prognozy nie za ciekawe, ale jedziemy bez wglądu na pogodę. Mężowie i dzieci oswojeni z faktem wyjazdu matek i przygotowani na dzień „męski”. Cieszą się, że spędzą wspólnie sami czas, będą mogli robić i jeść !, na co będą mieli ochotę. Kibicują, chyba jednak trochę zazdroszczą, ale tym razem jedziemy same.
Wyruszamy przed wschodem słońca, aby pod szlakiem być jak tylko zrobi się widno. Na miejscu tylko drzewa, góra, salamandry i mgła gęsta jak mleko. Przez tą ostatnią gubimy szlak – to już nasza tradycja, a dalej budzący się ze snu bukowy las, przypadkowo spotkani nieprzypadkowi ludzie, pierogi i ciasto śliwkowe w schronisku, ciepły uśmiech pani odbierającej naczynia w kuchni. Podczas podejścia na ostatnich metrach przed szczytem mgła umyka nam spod stóp i wychodzi słońce. Widoczność znakomita, więc zatrzymujemy się, żeby podziwiać piękno i potęgę gór. Zmęczenie jest duże, ale jaka satysfakcja! Stroimy z innymi z szeroko otwartymi oczami i tylko trochę mniej otwartymi buziami i podziwiamy. Wiedziałam, że tam jest pięknie, ale za każdym razem znowu mnie to zaskakuje. Za każdym razem jest inaczej, inny cel wyprawy, inny towarzysz, inna ja.
Kontynuujemy wędrówkę naładowane tą nieskończoną naturalną energią, pomimo że nogi już bolą. Zejście w świetle zachodzącego słońca. Na dole życie codzienne wydaje się tego dnia takie nienaturalne. Powiedzieć, że wyprawa bardzo udana, to nic nie powiedzieć!
Same banały prawda? Z boku patrząc – tak, ale dla nas to te wyjątkowe chwile, na które możemy sobie pozwolić kilka razy w roku, kiedy jesteśmy tylko dla siebie, możemy w drodze porozmawiać o wszystkim, jest kupa śmiechu, ale i zaduma, wsparcie, no i ta cisza, która we właściwym towarzystwie nie krępuje tylko daje spokój. Postanowiłam nie robić tym razem zdjęć, bo choć to moja pasja i lubię po wszystkim wracać przez nie do odwiedzanych miejsc, to chciałam skupiać się tylko na nas i na tym co dookoła.
Czas z spędzony z rodziną jest wspaniały, ale tym razem miał to być czas tylko dla nas, dla niej, dla mnie. Tylko 16 godzin, a wspomnienia na lata. Planujemy już kolejną wyprawę, na pewno na wiosnę, ale może wcześniej odważymy się na zimową? A może tym razem wspólnie obie rodzinki? Syn już policzył kilometry do przejścia i oczy mu się śmieją na to wyzwanie. Jest o czym myśleć w coraz dłuższe wieczory.
Justyna, cała historia jest piękna, ale najbardziej spodobały mi się słowa:
“Na miejscu tylko drzewa, góra, salamandry i mgła gęsta jak mleko. Przez tą ostatnią gubimy szlak – to już nasza tradycja, a dalej budzący się ze snu bukowy las, przypadkowo spotkani nieprzypadkowi ludzie, pierogi i ciasto śliwkowe w schronisku, ciepły uśmiech pani odbierającej naczynia w kuchni”
Książka leci do Ciebie. Poproszę o adres na maila 🙂
Wprawdzie doszłam do tego dopiero stosunkowo niedawno, ale jestem teraz świadoma, że dbając o siebie najlepiej jak mogę, dbam najpełniej o swoich bliskich, a to dla mnie bardzo ważne. Zdrowe posiłki, trochę ruchu, regularne badania. Ale również czas tylko dla siebie – chociaż parę minut dziennie. Zaczęłam krótkie medytacje, wracam powoli do jogi, która od dawna mnie fascynowała i to ta moja bajka jeśli chodzi o ćwiczenia. Naturalne kosmetyki, które pokochała moja skóra i odwdzięcza mi się swoim wyglądem i tym, ze czuję się dobrze. I co najważniejsze, psycholog pomaga uporządkować moją głowę – emocje i myśli, a to wydaje mi się, jest równie ważne (o ile nie ważniejsze, bo tu się wszystko zaczyna i kończy) jeśli chodzi o moje zdrowie, o mnie jako całość.
Czas dla mnie to wieczorna chwila, kiedy dom wypełnia się ciszą po całym dniu, uwielbiam wziąć książkę do ręki, nakryć się kocem i wypić kubek ciepłej herbaty. Chwila choć czasami krótka to regenerująca, taka moja chwila Hygge.
Natomiast poranna, zdrowa moja chwila to owsianka, którą nauczyłam się jeść dzięki Marysi. Nie ma już u nas dnia bez owsianki, naszej porcji zdrowia i pysznego śniadania.
Przy czwórce małych dzieci czasem trudno znaleźć czas TYLKO dla siebie, ale przy odrobinie dobrych chęci wszystko jest możliwe 🙂 Każdy dzień zaczynam zielonym koktajlem a kończę 30 minutową gimnastyką, nierzadko w towarzystwie próbujących ćwiczyć najmłodszych pociech 🙂 To ONE są dla mnie największą motywacją!
Co robię tylko dla siebie…to trudne pytanie. Myślę, że taką rzeczą, którą robię tylko dla siebie jest pielęgnacja mojego ciała, bycie uważną na sygnały, które z niego płyną oraz poświęcenie czasu na swój rozwój – medytację, naukę. Moje dbanie o zdrowie to regularne wizyty u lekarzy, ćwiczenia, zbilansowana dieta i oczywiście moje ulubione chwile ciąży, gdy jestem sam na sam z sobą i kubkiem ulubionych ziół…
Staram się dbać o zdrową dietę. Chociaż czasem jest ciężko. Chociaż często się potykam i wracam. Chociaż mąż nie zawsze popiera i często chce na obiad coś innego niż zrobione przeze mnie warzywa. Chociaż przepisy nie wychodzą tak dobre jakbym chciała. Ale wiem, że jeśli się nie poddam, to będę czuć się lepiej. Piszę to w sumie dla siebie, bo ostatnio sporo odpuściłam. Jednak ten wpis przypomniał mi dlaczego warto i dlaczego wcześniej tyle zmieniłam w swojej diecie.
Że sfery duchowej- modlę się, czytam wartościowe książki, medytuje i codziennie spisuje rzeczy, za które jestem wdzięczna. Że sfery intelektu- czytam dobre książki, rozwiązuje zagadki logiczne. Że sfery ciala- uprawiam pilates, staram się dużo pić i jeść warzywa. Regularnie się badam (cytologia, USG, krew, okulista, dentysta, ginekolog, endokrynolog).
Dbam o siebie, zachowując wewnętrzną równowagę. Wsłuchując się w siebie mogę rozpoznać i zauważyć drobne sygnały.
Jedząc zgodnie z potrzebami mojego ciała unikam obżarstwa, bólu brzucha, od niedawna udaje mi się nawet nie ulegać zdrowemu jedzeniu – jeśli miałabym je jeść tylko dlatego, że jest „zdrowe”, a nie dlatego, że ja go potrzebuję.
Dbam o codzienną porcję ruchu, nawet jeśli są to drobne rzeczy, jak rozciąganie nogi opartej o wannę podczas mycia zębów. Staram się, aby ruch nie był tylko okazjonalnym wielkim zrywem, wyjściem na fitness lub bieganie raz na tydzień.
Staram się myśleć perspektywicznie – aby uniknąć potencjalnej kontuzji (biegam od roku) poszłam do fizjoterapeutki, mimo braku jakichkolwiek dolegliwości. FIzjoterapeutka była przeszczęśliwa!
Okazuje się, że wielu problemów można uniknąć przez proste codzienne nawyki!
Co robię tylko dla siebie? Wbrew pozorom przy 3 dzieci dużo robię dobrego dla siebie. Bo biegam co drugi dzień, słucham audiobooki i czytam książki – regularnie – 2-3x w tygodniu. Robię mydła, mazidła, octy, maceracje i inne tego typu wariacje 😉 Ale co takiego mojego, tylko mojego – to chyba,a nawet na pewno praca z emocjami z przeszłości i ich uzdrawianie. Jakiś czas temu podjęłam decyzje o współpracy z psychologiem, i ta praca jest efektem tych spotkań. Uzdrawiam duszę 🙂
Najważniejsze to przestawić myślenie. U mnie zawsze bylo: “jestem za młoda na badanie piersi – to dotyczy kobiet po 50 tce” Gdy zachorowała moja koleżanka 30 lat byłam w szoku. Teraz regularnie się badam.
Dla siebie, tylko dla siebie nauczylam sie robic na szydelku. Dla radosci z robienia czegos z niczego 🙂 dla wieczornej chwili bez maili z pracy, komputera czy pospiechu. Taki moj mod na dusze!
Dotarło do mnie jakiś czas temu, że dbając o siebie, dbam o moich bliskich. Każde moje “tylko” dla siebie jest też w jakiś sposób dla rodziny. I tak, woda z cytryną co rano, gimnastyka, spacer po lesie, spotkanie z przyjaciółkami czy regularne badania dają w efekcie zadowoloną i pełną energii żonę, mamę i zdrową kobietę 🙂
Od paru dni jestem na urlopie-takim na “załatwianie spraw”. Udało mi się dziś wyjść na dłuższy spacer z moim 1,5- rocznym synkiem i psem. Szliśmy sobie nieśpiesznie brzegiem rzeki w stronę słońca, śmialiśmy się z łapania spadających liści, goniliśmy psa, który udawał, że ucieka. Fajnie było. Zwyczajnie. Zdałam sobie sprawę, że oddycham pełną piersią, ale zamiast tego częstego stresu kłującego w dole mostka, mam płuca pełne świeżego, porannego, jesiennego powietrza. I już. I jestem szczęśliwa. Stworzę sobie więcej okazji do takiego zwyczajnego szczęścia. Właśnie to jest moje dbanie o siebie i własne zdrowie.
Marta, życzę więcej okazji do takich spacerów. Lub siedzenia nad rzeką z książką w ręku. Jeden egzemplarz już niedługo ruszy w drogę do Ciebie 🙂
Poproszę adres do wysyłki na maila.
Dbam o pozytywne myslenie na swoj temat,zaufalam sobie w podejmowaniu roznych zyciowych wyborow.Slucham swojego instyktu podczas zdrowego gotowania,pieczenia i tak powstaja ciagle nowe smakolyki 🙂 A ze fajnie jest dzielic osobiste szczescie z innymi,to co robie dla siebie,wplywa takze na otaczajacy mnie swiat i ludzi 🙂
Najważniejsze, co próbuję zrobić dla siebie, to nie zwariować – nie dać się wieściom o tym, że mam nowotworowy gen (“ma Pani 97% szans, że nowotwór piersi u Pani się pojawi…”), nie dać się historii rodzinnej (co najmniej pięć blisko spokrewnionych ze mną osób miało raka, większość już odeszła), nie dać się sugestiom, że mam wyciąć część siebie, by w ten dosyć drastyczny sposób nowotworu uniknąć. Szukam innych sposobów i staram się wierzyć, że sama też mam wpływ na to, by choroba mnie ominęła. Chcę wygrać.
Dziewczyny, dziękuję Wam za każdy komentarz, za każde słowo, uśmiech.
Cieszę się, że znalazłyście chwilę, aby napisać o tak ważnych i osobistych sprawach. Mam nadzieję, że Wasze odpowiedzi sprawią, że inne dziewczyny również zastanowią się nad tym tematem i znajdą coś swojego.
Ciężko mi było wybrać 3 najlepsze odpowiedzi. Ze wszystkich bije troska o własne ciało i życie. Zdecydowałam się na odpowiedzi, które MOIM zdaniem najbardziej pokazują radość z małych rzeczy i ulotnych chwil.
Dziękuję Wam raz jeszcze. Z osobami wyróżnionymi będę się kontaktować na maila.